Hejooo :P To mój pierwszy
imagin i mam szczerą nadzieję, że się wam spodoba :) Zapraszam do
komentowania.. A, i zapraszam też na mojego drugiego bloga. Którego
pisze z koleżanką: http://nevereverinamilionyears.blogspot.com/
. To tyle, miłego czytania :) xx
***
-Louis... Dlaczego nie jesteś w łóżku?
-Usiadłaś obok niego, a następnie wtuliłaś się w jego ciepłe
ciało. Wpatrywał się w gwiazdy. Jeszcze nigdy nie widziałaś go w
takim stanie.
-Nie mogę zasnąć- odwrócił
głowę w twoją stronę- [T.I.], wszystko straciło już sens...
-Louis, nie mów tak... Masz
jeszcze mnie, rodzinę... Przykro mi z tego co się stało, ale
trzeba żyć dalej- próbowałaś go pocieszać.
Wyrzucili go, bo „już do nich nie
pasuje”, zresztą tylko tyle od niego usłyszałaś, kiedy
przyszedł do domu, po tym całym zdarzeniu. Resztę wieczoru
przesiedzieliście w kuchni. Tłumaczyłaś mu, że wszystko się
ułoży, że może jeszcze wróci do zespołu i tak dalej... On
też zawsze Cię pocieszał, gdy byłaś w złym humorze. Kończyło
się to zazwyczaj tak, że się łaskotaliście, płacząc ze
śmiechu, a teraz musisz patrzeć w jego smutną minę... Coś zadaje
ci ciosy w serce...
-Nie mogę tak dalej żyć, zespół
dawał mi radość z życia, a teraz mnie po prostu z niego
wywalili...- Chłopak wlepił swój wzrok w drewnianą podłogę
tarasu.
-Louis- chwyciłaś jego podbródek
tak, aby wasze twarze były naprzeciwko siebie- głowa do góry,
uśmiech na twarzy i żyjemy dalej, myślę, że długo bez Ciebie nie
pociągną.
-Może i masz rację... -czułaś, że
powoli się rozpromienia.
-Ja zawsze mam rację- zaśmiałaś się
i go pocałowałaś. Inaczej niż zwykle. Poczułaś, że jego usta
zmieniają kształt, na taki, jaki chciałaś. Kiedy się od niego
oderwałaś, poczułaś wielką ulgę, widząc go radosnego.
Siedzieliście tak na dworze do samego rana, wpatrując się w niebo
oświetlone milionami gwiazd.. To była magiczna noc. A jak słońce
pokazało się na horyzoncie, rozświetlając powoli cały Londyn,
całując twojego Tomlinsona, wstałaś z podłogi i udałaś się do
kuchni w celu przygotowania jakiegoś śniadania. Lou grał coś na
gitarze, a ty stałaś przed lodówką, myśląc co zrobić do
jedzenia. Doszłaś do wniosku, że przydałyby się jakieś zakupy.
Po jakimś czasie namyśleń, zdecydowałaś się wyciągnąć
podłużny karton z dziesięcioma jajkami. Wyciągnęłaś
także patelnie, którą niedawno dostałaś od Lou, tak bez
okazji. Lubił Ci sprawiać prezenty. Włączyłaś palnik,
postawiłaś na nim naczynie, oraz rozpuściłaś na nim margarynę.
Do miski rozbiłaś kilka jajek z opakowania i przyprawiłaś solą.
Następnie wlałaś to tam gdzie trzeba i czekałaś, aż śniadanie
będzie gotowe. Po paru chwilach poczułaś czyjeś ręce
zasłaniające twoje oczy. Były ciepłe. Uwielbiałaś czuć na
sobie jego dotyk.
-Louis, ty głuptasie! Wiem, że to ty!
-Poczułaś następnie jego pocałunki na twojej szyi. Zamknęłaś
oczy, to zawsze Cię relaksowało.
-Louis, zaraz śniadanie- powiedziałaś
stanowczo wracając do rzeczywistości.
-Pięknie pachnie...
-No w końcu robię najlepszą
jajecznicę na świecie- powiedziałaś i cmoknęłaś go w policzek
chichocząc pod nosem. Po śniadaniu wybraliście się na łyżwy,
gdzie spędziliście kilka godzin. Po jakimś czasie Louis wrócił do zespołu i żyliście długo i szczęśliwie.
Zostałaś nominowana do Liebster Awards!
OdpowiedzUsuńPytania i szczegóły znajdziesz na moim blogu: http://lovecarrotslikelouis.blogspot.com/2014/01/liebster-awards.html
ILYSM. ♥
+ awwww, to jest takie cudowne, piękne i słodkie *_*
Usuńbiedny Lou... ale oczywiście wszystko dobrze się skończyło!
wspaniale piszesz, naprawdę, coś pięknego!
kckckc <3
@louisatemyname
Dziękuje bardzo za nominacje <3 Kocham Cie, xo.
Usuńhihihi, ja Ciebie też xxxx
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards ;) Więcej informacji tutaj: midnight-niall-horan-fanfiction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuje za nominacje <3 xx
Usuńnie jestem fanką 1D ,ale mimo to bardzo fajnie się to czytało i podobało mi się ;))
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba , fajny : )
OdpowiedzUsuń